Na instagramowy profil magazynu „Motór” trafiłem za sprawą Michała i od razu wiedziałem, że mam do czynienia z inicjatywą godną najwyższego podziwu.

Auto-świat

Musicie wiedzieć, że z prasą motoryzacyjną mam do czynienia od – bez mała – dwudziestu pięciu lat. Półki regału Billy w moim mieszkaniu uginają się zarówno pod ciężarem tytułów polskich, jak i – pod wieloma względami ukochanych – brytyjskich.

Z kolei strych przynależny do rodzinnego domu zastawiony jest rocznikami „Auto Świat”, katalogami „Samochody Świata”, prospektami motoryzacyjnymi i innymi materiałami reklamowymi.

Magazyny motoryzacyjne ułożone w stos.
Część najniższej półki z bohaterem wpisu na górze stosu.

Motór – wydawnictwo

Fascynacja samą motoryzacją to temat na szereg innych wpisów. Wróćmy do głównego bohatera. Magazyn Motór, jak przeczytać można na stronie, istnieje od 2015. roku. Oprócz dystrybucji on-line dostępny jest również w sieci Empik. Tym samym żałuję, że rzeczonej sieci nie odwiedzam praktycznie w ogóle, bo miałbym okazję zetknąć się z Motórem parę lat wcześniej.

Oprócz bycia wydawnictwem, Motór to również agencja marketingowa 360, a także – podcast!

Mnie jednak zainteresował inny oferowany asortyment – kawa. Tak – wydawnictwo motoryzacyjne ma w ofercie ziarna kawy. Jak dowiedziałem się bezpośrednio u źródła – ziarna wypalane są przez palarnię Instytut Kawy z Łodzi. A jak Motór wyznaje zasadę „Caffeine & Gasoline”?

Kawy Motór - Italian Taste i German Turbo w ozdobnym kartonie.
Ano tak – Projektują własne etykiety z sylwetkami samochodów, nawiązujących do tematyki danego blendu.

Gdybym chociaż 10% zamówionych w zeszłym roku produktów otrzymał tak estetycznie zapakowane to byłbym człowiekiem o procent piętnaście bardziej pogodnym.

Jako fanatyk liternictwa, okazjonalny pedant i miłośnik rzeczy subiektywnie ładnych, doceniam tak interpretowane przywiązanie do szczegółów.

Opakowanie Motór Coffee w towarzystwie dwóch Mini Cooper i Citroena DS
Tak było wieczorem, przed rozpakowaniem.
Kawy Motór Coffee - Italian Taste I German Turbo
A tak „po”, spójrzcie na typografię. Można się przenieść do „lepszego świata”.

W sklepie internetowym możemy wybierać między czterema rodzajami ziaren. Jak informuje redakcja:

  • American Muscle (blend 60% Arabica i 40% Robusta z Brazylii) – mocna i intensywna jak Viper.
  • Italian Taste (100% Arabica z Brazylii) jest nieco słabsza, ale wciąż dostarcza dużo mocy. To nasz punkt wyjścia.
  • German Turbo (blend 33% Brazylia, 33% Nikaragua, 33% Dominikana, 1% Miłość) – podobnie jak Porsche – jest subtelne, a jego smak posiada ciekawe detale.
  • Cafe Racer (100% Arabica z Kolumbii) to najmniej intensywna propozycja, posiadająca bardzo ciekawe cytrusowe nuty.

Pomysł na taki rodzaj współpracy z palarnią uważam za wyśmienity. Dzięki otwartym na współpracę głowom po obu stronach, otrzymujemy dostęp do drobiazgów (takich jak rzeczone etykiety), które wprowadzają odrobinę więcej kolorytu do nierzadko szarej jak karton codzienności. Z mojej strony – bezwględny plus.

Chciałbym tutaj dodać, że Instytut Kawy nie współpracuje tylko i wyłącznie z Magazynem Motór. Inną, w pewnym sensie podobną, marką oferującą ziarna z Instytutu pod swoim własnym logo jest łódzka firma „79point”, która sama w sobie zasługuje na osobny wpis.

Kawę od magazynu Motór można również kupić w bardzo ładnym pakiecie dostępnym tutaj.

Kawa-kawą, a prasa-prasą.

No właśnie, głównie o twórczość pisaną i projektowaną przecież chodzi. W związku z tym, że było to moje premierowe zamówienie, złożyłem je na dwa numery. Dla porównania – numer pierwszy i ostatni (tj. najbardziej aktualny). I wcale do tego drugiego nie zachęcił mnie bohater z okładki 😉 :

Tak, oto przez dach Fiata 500 wygląda nie kto inny jak sam pan Robert Makłowicz

Będąc pod wrażeniem walorów estetycznych nie miałem jeszcze okazji dogłębnie zapoznać się z pisaną twórczością redakcji. Co z pewnością jest zgodne z prawdą to następujące obietnice (ponownie – ze źródła):

  • 120 stron motoryzacyjnej uczty;
  • gruby, offsetowy papier;
  • wyłącznie autorskie materiały przygotowywane z najlepszymi redakcjami i blogami motoryzacyjnymi w Polsce.

Cieszę się.

„Lepiej późno niż wcale” – szkoda, że dopiero teraz udało mi się z magazynem Motór zaprzyjaźnić. Żałuję, że nie spotkałem kogoś, kto na okładce kupowanego co poniedziałek tygodnika nie namalował mi kreski nad „o” i wysłał do najbliższego Empiku (lub na stronę).

Tym niemniej wydawnictwo polecam każdemu zainteresowanemu:

Po pierwsze dlatego, że jest to wydawnictwo lokalne i krajowe.

Po drugie – w obecnych okolicznościach takie wydawnictwa potrzebują naszego wsparcia.

Po trzecie – do stworzenia tego tekstu zainspirowała mnie jałowa, prowokacyjna dyskusja pod postem na fanpage’u Motór. Postem traktującym o wsparciu dla protestujących w zeszłą środę dziennikarzy. Jeden z komentujących wylał swój żal dotyczący „kondycji prasy i blogów motoryzacyjnych w Polsce” w skrócie stwierdzając, że „większość mogłaby zniknąć”.

No to ja – dla kontrastu – mam nadzieję, że takie wydawnictwa i marki z polskiego rynku nie znikną nigdy. We mnie mają nowego fana, który w miarę swoich możliwości będzie starał się sukcesywnie działania redakcji wspierać.

Powyższy post – choć na taki wygląda – nie jest postem sponsorowanym. Za widoczne na zdjęciach przedmioty zapłaciłem z własnej kieszeni, nie uszczuplając tym samym budżetu Luźno Przy Kawie.