Od kiedy pamiętam w domu zawsze grało radio. Procedura startu w domu rodzinnym wyglądała następująco: prawa ręka żwawo brnie ku kuchennej szafce z kawą, lewa przekręca pokrętło głośności tak, by zaczęło grać „coś”. Tak robiła mama, tak też robię od lat sam.

Przez długie lata tym „czymś” była Trójka – Program Trzeci Polskiego Radia.

Grała w kuchni na parapecie, przez zmęczony życiem kasetowy radioodbiornik. Antena dawno ułamana w połowie, najpewniej przez zbyt żywą interakcję z oknem kuchennym i przypadkowe domknięcie uchylonego okna z wsuniętym weń metalowym prętem. Toteż naturalną anteną stał się wykopany gdzieś drut. Ale grał, jak najbardziej.

Na „Trójce” dorastałem. Selekcja i gust muzyczny prowadzących kształtował też moje własne preferencje. Niektórzy prowadzący towarzyszą mi do dziś. Pan Jan „Ptaszyn” Wróblewski i jego „Trzy kwadranse Jazzu” pokazał mi tata, a teraz ja staram przekazywać tę kopalnię wiedzy jazzowej innym. Swoją drogą – profil Pana Jana na Facebooku polecam wszystkim spragnionym solidnej dawki starej szkoły anegdoty z klasą.

Co się z „Trójką” stało to wszyscy wiemy i tematu ciągnąć specjalnie nie trzeba. Poniekąd „pozdro dla kumatych” i „kto ma wiedzieć ten wie”. Mariusz Waras sprawnie to zilustrował przy okazji ostatnich ingerencji rządzących w prawdziwie polskie (muzyczne) wybory.
 

P3PR czy PZPR - interpretacja Mariusza Warasa.
© Mariusz Waras

Zasadniczą zaletą stacji radiowych jest ich ogólna dostępność. Jak widać po moich doświadczeniach z przeszłości — inwestycja w technologię nie jest zbyt obciążająca, a dostępność radioodbiorników — powszechna. Niestety wadą jest ograniczona oferta programowa. To coś jak z telewizją — fajnie, że jest, tylko że czasy teraz takie, że odgórnie narzucone dźwięki czy wizja to coś, co zwykłemu człowiekowi zwyczajnie po drodze nie leży. 

Przy okazji — bo to temat, który mnie zastanawiał — wrzuciłem w Google zapytanie „ile kosztuje własne radio”. Zacytuję wpis jednego z uczestników dyskusji na Goldenline Bartłomieja K (pisownia oryginalna):

„zależy od lokalizacji … ale od pięciu zer zaczynamy i nie będzie jedynki ani dwójki z przodu ..”

Sympatycznie, prawda? Zostają stacje internetowe – Radio Nowy Świat, Radio 3/5/7. Jednak moje perypetie z próbą konfiguracji „prostego”, kuchennego odbiornika radia internetowego firmy Tchibo to temat zasługujący na dedykowany, osobny wpis.

Podcast czyli co?

Na całe szczęście z naszej trójki tylko Adam powinien świecić przykładem i, zgodnie z obowiązującą wciąż narracją, nie uznawać Wikipedii za wartościowe źródło informacji. Ja natomiast mogę z całą odpowiedzialnością napisać, że Wikipedia głosi, że słowo „podcast” pochodzi z połączenia iPoda i„broadcast”. Czyli — nadawania za pośrednictwem iPoda.

W istocie, to firmie Apple zawdzięczamy usilną popularyzację dystrybuowanych przy pomocy RSS plików dźwiękowych, gotowych do natychmiastowego odtworzenia. Bez zagłębiania się w technikalia i historię podcastingu, możemy skrócić całą opowieść do tego, że podcasty to nagrywane audycje „radiowe” dystrybuowane za pomocą dostępnych środków. Zarówno za pośrednictwem Internetu, jak i — choć to rzadko spotykane — cyfrowych plików, na przykład w formacie mp3. 

Radio przyciągało mnie do siebie możliwością wyrażania siebie, bez konieczności ujawniania swojego wizerunku. Na percepcję siebie przez świat zewnętrzny wpływałeś poprzez to, co mówiłeś a nie — jak wyglądałeś. Dwudziesty pierwszy wiek i rozwój mediów społecznościowych sprawił oczywiście, ze sfera estetyczna również musi zostać w jakiś sposób zaspokojona. Nie jest jednak dominująca w tym konkretnym formacie.

W naszym wypadku – współistnieje. Na naszym Instagramie i Facebooku oprócz samych nagrań, staramy się wzbogacać ofertę o kompleksowe rozwiązania audiowizualne 😉

Cenię sobie to, że odcinki Luźno przy Kawie nagrywamy bez jakiegokolwiek montażu. W zasadzie – jak do tej pory – nie zdarzyło się byśmy w trakcie nagrania stwierdzili, że to co gadamy do niczego się nie nadaje.

A sama forma daje nam – swobodę i przestrzeń do pokazania światu tego, co akurat jest bliskie naszym sercom. Słuchaczom zaś – możliwość odsłuchania w dowolnym miejscu i w dowolnym czasie. Do czego gorąco zachęcam.